Strona główna

Nasze projekty

 

Kiedy w 1987 roku japońska firma Square tworzyła Final Fantasy, grę RPG, która miała być ich pożegnaniem z branżą, zapewne nikt nie spodziewał się wpływu, jak wielkim echem odbije się ten tytuł. Niewątpliwie duży udział w tym miała ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Nobuo Uematsu, którego mistrzostwo potrafiło przełamać bariery techniczne i nawet w tak mocno ograniczonej wersji dźwiękowej nadało grze wyjątkowy klimat. Dziś, kiedy całe rzesze fanów niecierpliwie odliczają dni do premiery długo oczekiwanej piętnastej części serii, trudno sobie wyobrazić świat bez muzyki z Final Fantasy, która zaczęła żyć własnym życiem, nierzadko docierając nawet do tych, którzy gry traktują jako coś niezbyt wartego uwagi. Dla wielu z nas te melodie stały się częścią życia — słuchamy ich, by się zrelaksować, przetrwać kolejny dzień w pracy, niekiedy to właśnie one są pierwszym dźwiękiem słyszanym każdego dnia, kiedy jako sygnał budzika wwiercają się w nasze sny. Powstają coraz to nowe aranżacje, a fani z całego świata mają mnóstwo zabawy, nadając znanym melodiom całkiem nowy kształt, jak to ma miejsce w przypadku społeczności OverClocked ReMix.

Kwestią czasu było to, kiedy muzyka z serii Final Fantasy zostanie wyniesiona na wyższy poziom i zacznie być traktowana jako odrębna sztuka. Początkowo zagrano kilka koncertów tylko dla japońskiej publiczności. Od 2007 roku zaczęto docierać także do fanów na całym świecie dzięki serii koncertów Distant Worlds. O tym, jak wielkie jest to widowisko, mieliśmy okazję przekonać się na własne oczy i uszy w roku 2011, kiedy to w ramach Festiwalu Muzyki Filmowej koncert odbył się w Krakowie. Aranżacje znanych melodii brzmiały niesamowicie w nowohuckiej industrialnej hali, a wśród zgromadzonych ludzi, z których całkiem sporo przyszło na festiwal, nie wiedząc nawet, czego będą słuchać, dało się słyszeć zdziwienie połączone z niedowierzaniem: „Jak to, więc to jest muzyka z gier?”. Opera, jazz, potężne brzmienia z chórem i nagłośnieniem wywarły na wszystkich ogromne wrażenie i pozwoliły przez chwilę poczuć się częścią czegoś wyjątkowego. Trudno było się jednak pozbyć myśli, że kraj taki jak Polska, w którym popularność serii Final Fantasy jest relatywnie niska, nie będzie zbyt prędko miał okazji ponownie gościć muzyków z Japonii.

Na szczęście okazało się inaczej. Distant Worlds, przy całym swoim rozmachu, było spektakularnym widowiskiem przeznaczonym dla wielu słuchaczy na raz. Postanowiono spróbować podjąć ten temat także od nieco innej strony — bardziej kameralnej, może mniej efektownej, ale za to pozwalającej widzom bardziej wczuć się w muzykę. Tak właśnie powstało A New World: intimate music from Final Fantasy, seria koncertów zapoczątkowana w 2014 roku w Londynie. Dzięki nim muzyka mogła dotrzeć do różnych miejsc, w których zorganizowanie widowiska na miarę Distant Worlds było niemożliwe, czy to ze względu na brak dostatecznie dużej sali koncertowej, zaplecza muzycznego czy też możliwej liczby słuchaczy.

Mieliśmy to szczęście uczestniczyć zarówno w wydarzeniu Distant Worlds pięć lat temu, jak i dwukrotnie w koncercie A New World w tym roku: w kwietniu w Pradze i teraz, w listopadzie, w łódzkiej filharmonii. Każdy z tych koncertów przyniósł ze sobą mnóstwo wrażeń i wspomnień, które trudno opisać słowami. Skupiając się głównie na tym ostatnim, postaram się jednak krótko nakreślić emocje, jakie wiązały się z tymi wydarzeniami, żeby przekonać tych z Was, którzy jeszcze jakimś cudem nie zaczęli gorączkowo przeglądać informacji o trasie koncertów, żeby dopasować coś do swoich harmonogramów i możliwości.

Moogle i jego chwila sławy przed koncertem w Pradze


W każdym z tych trzech wydarzeń pierwsze skrzypce — dosłownie i w przenośni — grał Arnie Roth, amerykański kompozytor, który od lat sprawuje pieczę nad obydwoma koncertami. Tak, potrafi również grać na skrzypcach, wydobywając wszystko, co najlepsze ze ścieżki dźwiękowej do Final Fantasy XIII, przez wielu krytykowanej za wiele elementów, lecz prawie nigdy za muzykę. W A New World na scenie towarzyszył mu także Benyamin Nuss, młody, ale bardzo utalentowany pianista, wyczyniający niestworzone rzeczy z fortepianem. Wspierani przez kwartet smyczkowy, a także kilku innych muzyków grających na instrumentach dętych, cymbałkach czy ukulele, stworzyli perfekcyjny zespół, w którym wszystko idealnie do siebie pasowało.

Zestaw utworów jest mniej więcej stały, jednak można liczyć na drobne zmiany, dzięki czemu nie obyło się bez pewnych niespodzianek. Jak podkreślił Arnie, twórcom zależało, by playlista obydwu wydarzeń się nie pokrywała, z dwoma wyjątkami, o których napiszę później. Podczas gdy Distant Worlds skupia się głównie na bardziej popularnych i dynamicznych utworach, doskonale brzmiących przy pełnym nagłośnieniu w wielkiej hali, A New World stara się raczej sięgać po mniej ograne melodie, nadając im charakter bliższy muzyce poważnej (choć i to nie jest regułą). Tak więc na scenie łódzkiej filharmonii mogliśmy usłyszeć zarówno Town z Final Fantasy I, jak i Fragments of Memories z ósmej części. Podniosłe emocje można było odnaleźć w Rebel Army Theme (FFII) oraz The Red Wings (FFIV). Benyamin mógł udowodnić swój kunszt, brawurowo wykonując solowe aranżacje Those Who Fight (FFVII) czy The Final Battle (FFIX) — ten drugi utwór szczególnie intrygująco brzmiał podczas koncertu w Pradze odbywającego się w starym kościele, kiedy upiorne dźwięki fortepianu odbijały się od ścian, z których groźnie spoglądały figury świętych. Samo patrzenie na palce pianisty, w szaleńczym biegu uderzające w klawisze, mogło przyprawić o zawrót głowy. Można sobie tylko wyobrażać, ile czasu i pracy pochłonęło dopracowywanie gry do takiej perfekcji.

Muzyka poważna nie zawsze jednak musi być wcale poważna. Seria Final Fantasy to przecież także masa zabawnych sytuacji, często z udziałem uroczych stworków. To właśnie nim poświęcono dwa medleye: zarówno chocobo, jak i moogle miały swój udział w koncercie, wybijając nieco słuchaczy z tej podniosłej zadumy. I nawet drobny incydent ze złośliwym mooglem, który zgubił kartkę z nutami panu od ukulele, nie mógł popsuć atmosfery. Mój osobisty moogle odwiedził wraz z nami obydwa koncerty i za każdym razem Arnie zauważał go ze sceny, co dla białego stworka było tak wielkim zaszczytem, że aż kraśniały mu policzki ;)

Bywało jednak i poważniej. Jednym z dwóch utworów, które mają stałe miejsce w repertuarze obu koncertów, jest To Zanarkand, główny motyw Final Fantasy X. W nastrojowej smyczkowej aranżacji melancholijny charakter melodii zyskał zupełnie nowy wymiar. Zapewne niewiele oczu na widowni pozostało całkiem suchych. Nie mniej poruszający był miks utworów z części dwunastej, który w zgrabny sposób łączył wesołe, energiczne melodie z tymi znacznie bardziej podszytymi nostalgią. Mimo widowni wypełnionej niemalże po brzegi w takich momentach poza muzyką nie dało się słyszeć zupełnie nic.

Przed koncertem w Łodzi można było spróbować szczęścia w loterii. Tidus i Yuna najwyraźniej nabrali ochoty zamienić Spirę na Balamb ;)

Mimo tego, że A New World i Distant Worlds to dwa zupełnie różne wydarzenia, w każdym przypadku koniec był dokładnie taki sam. Bo i jak inaczej można by zakończyć koncert muzyki z Final Fantasy, jeśli nie chyba najważniejszym i najbardziej spektakularnym utworem, jakim jest One-Winged Angel? Podczas gdy jednak na Distant Worlds mogliśmy usłyszeć ten utwór w głośnej, imponującej oprawie wspieranej przez krakowski chór, koncerty A New World wymagały udziału publiczności. Arnie zachęcał wszystkich, by w odpowiednich momentach wspierali muzyków głośnym okrzykiem „Sephiroth!” — i znowu, w kościele w Pradze dawało to niesamowite, wręcz nieco obrazoburcze wrażenie.

Opisując muzykę, jakiej mieliśmy okazję słuchać przez te dwie godziny, trudno sięgnąć po określenia inne niż nastrojowa, perfekcyjnie wykonana, po prostu świetna. Z pewnością każdy słuchacz, nawet przypadkowy, bez żadnej wiedzy na temat tego, skąd pochodzą grane utwory, byłby usatysfakcjonowany tym koncertem. Jednakże to, co oprócz samej muzyki jest w takim wydarzeniu niezwykłe, to poczucie bycia częścią czegoś wyjątkowego, może wręcz trochę elitarnego. Wszyscy pamiętamy, jak wiele emocji towarzyszyło nam podczas grania w te gry, spędziliśmy w tych światach wiele godzin, mamy mnóstwo wspomnień, dla niektórych z nas te historie stały się istotnym elementem życia. W świecie, w którym gry wciąż bywają traktowane jako coś niezbyt poważnego, rozrywka dla młodzieży, takie doniosłe wydarzenie jak koncert w filharmonii nadaje im zupełnie inny charakter. Ludzie w każdym wieku i w różnych momentach życiowych mogą wejść w świat swoich ulubionych gier i poczuć się częścią wielkiej społeczności fanów Final Fantasy.

Czy jest szansa, że któraś z tras koncertowych zahaczy niedługo znowu o Polskę bądź o jej sąsiadów? Tego nie wiem, ale myślę, że można na to liczyć. Koncerty odbywają się dość regularnie na całym świecie, także w Europie, szczególnie w Niemczech, skąd pochodzi Benyamin. Niezależnie od tego, czy prędzej będziemy mieć okazję gościć ekipę od Distant Worlds, czy też A New World, gorąco zachęcam wszystkich do odwiedzenia tych koncertów przynajmniej raz. Gwarantuję, że na jednym razie się nie skończy :)
Donacja Discord
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Kto jest online

Odwiedza nas 67 gości oraz 0 użytkowników.